Teksty Jessici Simpson :/

Heh, a to tak bywa xD.
Wiesz, ja mam szczęście do paranoików i ludzi po szpitalach psychiatrycznych. Jak Ci facet mówi, że sie potnie, jeżeli nie będziesz się z nim umawiać, to po prostu nie możesz mu tak powiedzieć "spadaj koleś". Ja bym nie umiała. A często z czasem odkrywałam, że to nie takiego związku szukałam. Nagle rozumiem, że nie odnajduję siebie w tym co robię. To też jest dość częste.

Najważniejsze, by w związku być sobą, prawda? Hmm... ja chyba bym nie traktowała poważnie tego podcinania żył, chociaż kto wie? Ludzie są różni...

Wiesz, ale to są słowa, które wywierają na Tobie straszne uczucie. Szczególnie, że wiesz, że on się ciął, że chodzi od dwóch lat do psychologa, był w psychatryku przez kilka miesięcy... To niestety brzmi wiarygodnie w ustach takiego faceta. Zdażyło mi sie to dwa razy i nie chcę, żeby działo się jeszcze kiedykolwiek.
A jesli chodzi o cięcie się, to ostatnio zaczynam coraz bardziej to rozumieć. Zaczynam rozumieć, że ból fizyczny jest ucieczką od bólu psychicznego. Nagle zaczynam to akceptować, gdy spotykam coraz więcej takich osób. Popatrz kiedyś na ręce Twoich przyjaciół i znajomych - na pewno połowa z nich ma rany po samookaleczeniu. To już jest wszechobecne. A może to tylko ja ciągle trafiam na takich wrażliwych i słabych ludzi?...

Masz rację, ból fizyczny oddala nas od bólu psychicznego... co prawda ja sama nigdy się nie kaleczyłam i osobiście nie znam nikogo takiego, ale moje koleżanki - owszem i o tym słyszę właśnie od nich. Akceptuję to. Każdy próbuje na swój sposób...

Ja kiedyś chciałam się ciąć, ale nie miałam nic ostrego... Potem zadzwoniłam do kumpeli, pogadałam z nią, ona trochę na mnie nakrzyczała, zaczęła błagać, żebym nie popełniała tych samych błędów co ona, bo to nic nie daje... No i poszłam do sklepu, kupiłam tabliczkę Milki, zjadłam na miejscu i od razu mi się lepiej zrobiło =))

A bo naukowo udowodniono, że czekolada poprawia nastrój!! Nie, no pewnie, że są lepsze sposoby, niż kaleczenie się. Robienie rzeczy, które sie lubi, oglądanie ukochanego filmu, czytanie ulubionej ksiązki, słuchanie muzyki.... zawsze mozna znaleźć jakies dobre strony w zyciu Very Happy

Jasne, przecież trzeba żyć optymistycznie xD. Bo nie może tak być, że człowiek się dołuje jakimiś podrzędnymi sprawami (tzn. FACETAMI!), a przecież na świecie jest tyle wspniałych cudów! O! xD.
A ja podczas seansu "Charliego..." dowiedziałam się, że czekolada wytwarza w organiźmie te same hormony, które powodują zakochanie się xDDD.

No patrz ty, wniosek z tego taki, że jak kochamy, to jesteśmy szczęśliwsi^^

I jemy czekoladę! Podświadomie! Nasze serce każdego dnia zażera się czekoladą xDDD.

Oj w moim stanie to ja powinnam już być jak beczka.
Apopos, Vil, kochanie, odpisałam już na list, jutro zostanie wysłany Very Happy

Nasze serducha są jak beczka! Wielkie, tłuste i obżarte! xDDD. (Gosh, to chyba mało optymistyczne Very Happy

).

Łiii, jak fajniuchno! xD. Mam nadzieję, że się jakoś doczytałaś xD.

Poradziłam sobie bez jakiegokolwiek problemu, ja nie wiem, co Ty się czepiałaś. Wiesz co, tak apropos, truję mamie, że chciałabym pojechać do Poznania. Ciągle nie chce, ale widzę, że mięknie ['no tata też coś wspomina...]... no i wytłumacz takiej, że mój tata jest NAPRAWDĘ dorym kierowcom i nie rozwali auta na pierwszym sliskim zakręcie...

No, to truj dalej! Trzymam kciuki! Very Happy

Tylko nie przyjeżdżaj akurat wtedy, gdy mnie nie ma - na pewno nie będzie mnie w weekend 10-11 grudnia (łaaaa! skoki w Harrachovie!! Very Happy

). Miej to na uwadze xD.

Tia... ok, będę pamiętać. Przeczytałam swojego ostatniego posta i sie załamałam, bo mój tato jest dobrym kierowcOM. Za dużo szkoły......... za dużo...

A wiecie, wiecie? Dziś były pierwsze skoki w tym sezonie! I mój kochany Michi Uhrmann zajął trzecie miejsce, ha! Very Happy

Kocham go! Very Happy

I w ogóle wszyscy wspaniale skakali, poza moim bidulkiem Bernarem, który dwa razy się nie załapał do pierwszej trzydziestki :,(