Forum Witam na Forum Danielle Strona Główna


Witam na Forum Danielle
^_^
Odpowiedz do tematu
Alternatywna wersja wypracowania pod tytułem 'Bar COCOFLI'
Danielle
Administrator


Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z King's Lynn of course

Kiedyś na lekcji języka polskiego rozmawiajliśmy o Hiobie i o Bogu i o tych sprawach. Nasza polonistka po lekcji zadała nam wypracowanie dotyczące opisu jednego dnia z życia barmana z niebiańskiego baru COCOFLI w którym to Bóg i Szatan kłócą się o losy śmertelników przy solance ciechocińskiej i czymś tam jeszcze.
Sprytna Danielka napisała wersję dla polonistki, jednak na tym nie poprzestała. Zafascynowana twórczością pana Pratchetta i częstym przebywaniem w karczmie 'Pod Rozbrykanym Balrogiem' stworzyła alternatywną wersję baru COCOFLI. Oto i ona:

Barman ziewnął przeciągle i oparł się rękoma o blat baru. Co prawda ruch był dość spory, ale jemu i tak zawsze i wszędzie chciało się spać. Ogarnął przeciągłym spojrzeniem klientów i kiedy zobaczył, że nikt na niego nie patrzy, schylił się i sięgnął po stojącą nieopodal butelkę jabłownika [w skład którego wchodzą głównie jabłka.] i zaciągnął spory łyk z gwinta. Nagle drzwi tawerny otworzyły się i weszły cztery zakapturzone postacie, na oko przewyższające o jakieś dwie głowy normalnego człowieka.
DOBRY WIECZÓR. – odparła pierwsza postać, siadając przy barze i stawiając błyszczącą kosę obok swojego krzesła. – POPROSZĘ TO CO ZWYKLE.
Śmierć pogrzebał w kieszeniach czarnego jak noc płaszcza i po chwili na stole wylądowała mała kupka kości opatulona w taką samą [tylko, że mniejszą] pelerynę i kurczowo trzymająca w łapkach mini-kosę.
-O, widzę, że przyprowadził pan kompana! – odparł wesoło barman i spojrzał na maleństwo, wstające i gapiące się na niego bezczelnie niesamowicie niebieskimi oczami. – Czego to śmierć?
SZCZÓRÓW. – odparł Śmierć, podczas gdy jego trzej towarzysze również rozsiedli się na krzesłach obok niego.
PIP! – zapiszczał Śmierć Szczurów i nadal uparcie wpatrywał się w barmana.
-Jest głodny. Z resztą ja też. Macie tu orzeszki? – wtrącił się Głód.
Wojna i Zaraza wymieniły ze sobą porozumiewawcze spojrzenia, a Śmierć poprawił nowemu kumplowi mini-pelerynkę.
DAJ MU SERA. A DLA MNIE WHISKY. – odparł.
Wojna rozejrzała się po sali i odparła bojowo, strzepując ze swojej zbroi jakiś paproch:
-Widzę, że macie spory ruch dzisiaj, co? Dla mnie Krwawą Mary.
-A dla mnie orzeszki! – domagał się Głód.
Gdzieś w głębi knajpy rozległy się pijackie przyśpiewki.
-Naaaaaaweeeet kota, gdzy przyjdzie ochota, ale tylko jeżaaaaa…..
-NIANIU ZAMKNIJ SIĘ WRESZCIE!!!! MAGRAT, ZRÓB Z NIĄ COŚ!!!! – jakaś kobieta wydarła się na drugą i obie zaczęły zatykać usta swojej towarzyszki.
STARA NIANIA OGG. I BABCIA WEATHERWAX…. I MAGRAT… CÓŻ ZA MIŁE SPOTKANIE. – rzucił Śmierć i ruszył w kierunku znajomych.
Gdyby tak przyjrzeć się z bliska trzem kobietom, nawet ślepy zauważyłby, że są to czarownice. Każda miała na sobie długi, spiczasty kapelusz i pokaźną kolonię brodawek wyhodowanych na twarzy. Tylko, że jedna miała czerwone buty.
-OOOOO!!!!! ŚMIERĆ! – zawyła wyżej wspomniana. – Dosiądziesz się do nas? Właśnie gramy w Okalecz Pana Cebulę.
NIE ZNAM TEJ GRY – odparł ze smutkiem, ale przyłączył się, a za nim Głód, Zaraza i Wojna, ze Śmiercią Szczurów piszczącym wściekle na ramieniu.
-A to nie szkodzi, to bardzo prosta gra! – wrzasnęła na cały bar ochoczo Niania Ogg a Magrat i Babcia Weatherwax odsunęły się, by siedzieć jak najdalej od niej. – Bo o to chodzi, żeby okaleczyć Pana Cebulę w …. w…
-Gytho Ogg, nie kończ. – warknęła Esmeralda Weatherwax i przyjrzała się Wojnie badawczo.
-Co to za wypłosz siedzi na tobie?
PIIIIIIP! – pisnął z wyrzutem w głosie Śmierć Szczurów.
-Ekhem… przepraszam…. Czy my się przypadkiem nie znamy? – usłyszała Zaraza gdzieś w okolicach kolan – Jestem pewnien, że nie mógłbym przejść obok tak pięknych, jak pani, oczu obojętnie….
Zaraza spojrzała w miejsce, skąd dochodził głos i ujrzała krasnoluda wpatrującego się w nią uporczywie i wyszczerzającego do niej pełnie, perłowo-białe [co na krasnoluda, jest dość dziwne] uzębienie.
-Cosamunda jestem! – rzucił zalotnym głosem. – Krasnolud Cosamunda! Drugi najlepszy kochanek świata, do usług.
Babcia Weatherwax wydała z siebie przerażający krzyk, widząc swojego dawnego znajomego i natychmiast rzuciła się w kierunku drzwi mówiąc, że chce zobaczyć konia Śmierci, starego Pimpusia. Cosamunda jednak, tak jak i reszta, w ogóle się tym nie przejął i zaczął otwarcie flirtować z Zarazą.
***
-Hjesthem ghłodny…. – odparł z żalem w głosie Głód, gapiąc się na swoją butelkę Martini. Opróżnioną butelkę Martini.
EEEE…..CO TO, TO TAM, TO TAM TO TAM? – spytał inteligentnie Śmierć i wysunął kościsty palec w kierunku drzwi.
Magrat powędrowała za jego wzrokiem i wytrzeszczając oczy, żeby cokolwiek zobaczyć odparła :
-Eeee…. elf. Ta, to eee… elf.
Niania Ogg spała z głową na ramieniu Esmeraldy, natomiast Zaraza wraz z Cosamundą ulotnili się gdzieś kilka godzin temu i od tamtej pory nie było ich nigdzie widać.
Nagle do baru weszła dość spora grupka dziwnie wyglądających ludzi. Byli bardzo hałaśliwi, tak bardzo, że Śmierć Szczurów [thhhhrrroooosheszkę nabom…nabom…namob..nabombiony wpadł do miski z ponczem] zaczął wymachiwać groźnie swoją mini-kosą. Magrat spojrzała w kierunku przybyszy i westchnęła.
-Mam wrażenie, że skądś już ich znam… - odparła.
Śmierć, Głód, Wojna, Esmeralda i Magrat sięgnęli po kolejne kieliszki kiedy nagle ktoś dźgnął Śmierć w plecy [miał szczęście, że mu palec nie utknął między… no… miedzy nim]
-Eee.. przepraszam…. Moglibyśmy się dosiąść? – spytał uprzejmie. Magrat przyjrzała mu się i ciarki ją przeszły po plecach. O nie… on miał zieloną marynarkę. Czerwone spodnie. Różowy pasek. Fioletową odblaskową apaszkę. POMALOWANE NA CZARNO PAZNOKCIE.
-O nie, tylko nie WY…… - westchnęła.

Mam nadzieję, że nie tylko Olina zrozumie aluzję, kim jest pan z pomalowanymi na czarno paznokciami... liczę, Vil, że się domyślisz^_^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zdepptana



Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z nieba :D

A ja nie mam pojęcia ;( Sad Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danielle
Administrator


Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z King's Lynn of course

Hehehe ale to ostatnie opowiadanie tego typu, jakie tu zamiesciłam, więc nie martw się -resztę napewno zrozumeisz ;d


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zdepptana



Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z nieba :D

oo to miło Very Happy Nie lubię być niewtajemniczona Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vil



Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Glasgow

NA CZARNO POMALOWANE PAZNOKCIE!!! Mr. Green xDDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danielle
Administrator


Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z King's Lynn of course

Rozumiem Vil, że kapnęłaś się o kogo chodzi... ^_^ Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vil



Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Glasgow

Hihi, a jak! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danielle
Administrator


Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z King's Lynn of course

Oglądałam ostatnio jeden odcinek LOSTa z Domem i się obśmiałam totalnie, bo robił za niankę i próbował uspokoić dziecko koleżanki... jeeejuś to było boskie. O wlasnie, jutro LOST... trza rodzinkę z domu wywalić by spokój był... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alternatywna wersja wypracowania pod tytułem 'Bar COCOFLI'
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu